aaa4 |
Wysłany: Wto 17:53, 23 Maj 2017 Temat postu: |
|
Jewel Ann nie plakala, ze nie moze wrocic do szkoly, ale przestala mowic o pannie Shulz. Nie wiem, co myslala. Zwykle byla cicho. Jak powiedziala, w klasie panny Shulz czula sie dobrze, ale ciagle byli w szkole tacy, co wytykali ja palcami. W domu nikt nie robil jej przykrosci oprocz Duane'a. Przezywal ja Zyrafa albo Olbrzymka, albo Maszt i mowil takie rzeczy, jak: "Kiedy sprzedamy ja do gabinetu osobliwosci?", a nawet gorsze. Raz slyszalam, jak rozmawial ze swoim przyjacielem Eddiem i mowil, ze bardzo chcialby moc zabic Jewel Ann. Powiedzial: "Chcialbym porabac ja na male kawaleczki i spalic miotaczem ognia tak dokladnie, zeby nic nie zostalo". Duane nie umial sie pogodzic z tym, ze ona patrzy na niego z gory, chociaz miala dopiero osiem lat, a on juz szesnascie. Byl tylko przecietnego wzrostu, jak na swoj wiek, podobnie jak ja. Mysle, ze wlasnie wzrost Jewel Ann sprawil, ze Duane tak sie wykoleil, gdy byl nastolatkiem. Chociaz nie tylko dlatego. Nigdy, jak pamietam, nie mial dobrego charakteru, ale zrobil sie jeszcze podlejszy i tak chamski, ze tata wciaz tylko na niego krzyczal, az w koncu Duane wyjechal do Atlanty i zniknal nam z oczu. Kilka lat pozniej, gdy ukazal sie ten artykul w gazecie, ktos musial mu go pokazac, bo miesiac pozniej napisal list do mamy i taty, ze ma przyjaciela, ktory kreci filmy o niezwyklych ludziach, i ze mozemy bardzo dobrze na tym zarobic. Stempel byl z Fort Worth, ale nie bylo adresu zwrotnego, a i list trudno bylo przeczytac, bo Duane zawsze dziwnie mowil i tak samo pisal. W jego wykonaniu "niezwykli" to bylo "niwykli". Mama plakala kilka razy po tym, jak ten list przyszedl, ale nie uwazam, zeby naprawde brakowalo jej Duane'a. To chyba tylko wspomnienia z czasow, gdy byl malym dzieckiem, doprowadzaly ja do placzu.
Przez rok przynosilam Jewel Ann ksiazki i wszystko ze szkoly, ale w nastepnym roku juz mi nie pozwolili. Pewnie tata powiedzial im, ze Jewel Ann jest w szkole specjalnej. Podwyzszyl tylny plot i Jewel Ann mogla sie bawic w ogrodzie. Jednak kolo dwunastych urodzin zaczela rosnac na powaznie i wtedy zjawili sie ludzie z gazet. Zmywalysmy naczynia i slyszalysmy, jak tata rozmawia z kims we frontowych drzwiach. Nastawilysmy uszu, bo nie mielismy zadnych bliskich znajomych, ktorzy przychodziliby do nas do domu, i zastanawialo nas, kto to moze byc. Potem tata wrocil do kuchni i wrzasnal na Jewel Ann, zeby poszla do swojego pokoju. Akurat w tamtym tygodniu ogladalismy w telewizji Dziennik Anny Frank i wyszlo jej, ze to nazisci przyszli, wiec obie ucieklysmy do jej pokoju i zamknelysmy sie tam na klucz. Pokoj Jewel Ann byl na tylach domu i wczesniej mielismy tam salon. Tata usunal sufit i podloge pokoju powyzej, ktory przedtem nalezal do Duane'a, tak ze teraz pomieszczenie bylo wysokie na dwie kondygnacje. Tata zrobil w nim tez wyzsze drzwi. Jewel Ann byla tak przerazona, ze chciala sie schowac pod lozko. Jej lozko bylo zrobione z trzech zestawionych razem zwyklych lozek ze zdjetymi przednimi i tylnymi panelami i nie mogla sie tam schowac przez nogi tych lozek. Przepchnelysmy wiec jedno pod drzwi, a ja zaczelam ja uspokajac, ze tutaj nie ma nazistow, gdy uslyszalysmy, jak tata zatrzaskuje frontowe drzwi i wrzeszczy na mame: "Nigdy wiecej nie pozwol tym ludziom nas nachodzic!" Tak jakby ona miala z tym cos wspolnego.
Ktos zrobil Jewel Ann zdjecie na tylach domu i sprzedal je do gazety. Opublikowali je razem z artykulem DZIEWCZYNA WYZSZA OD SOSNY? Tata schowal te gazete i zaraz odmowil prenumerate, wiec matka nie dowiedziala sie o niczym, az poszla obok do Heltserow i tam ja przeczytala, a tata z kolei nigdy nie widzial drugiego artykulu wydrukowanego po tym, jak dziennikarka rozmawiala ze mna, gdy wracalam ze szkoly. Chodzilam wtedy do szkoly sredniej. Ona byla mloda i zachowywala sie naprawde przyjaznie, nosila ubranie z salonow mody i mowila tak sympatycznie. Latwo sie z nia rozmawialo. Cos na ten temat ukazalo sie potem w "Registerze" i koledzy w szkole pokazali mi ten artykul, ale gdy go przeczytalam, to nie bylo dokladnie to, co mowilam. Kupilam jednak te gazete i przynioslam do domu dla Jewel Ann, zeby mogla chociaz poczytac o sobie, skoro nie wychodzila juz z domu, chyba ze po zmroku. Artykul mial tytul TO NIE OSZUSTWO, MOWI SIOSTRA. Chyba nikt nie wspomnial o nim tacie, a mamie go nie pokazalysmy, bo przejmowala sie bardzo, ze ktos moze zobaczyc Jewel Ann, i bala sie, ze tata ja wlasnie bedzie o to winil. Jednak Jewel Ann tekst sie spodobal, szczegolnie ten fragment, gdzie dziennikarka napisala, ze Jewel Ann jest normalna dziewczynka z niesmialym usmiechem. Nie wiem, skad mogla to wiedziec. Po tych artykulach ludzie zaczeli przychodzic pod nasz dom i gapic sie na ogrodzenie na tylach, najczesciej w niedziele, gdy jezdzili sobie po okolicy po kosciele. Pare razy pukali do drzwi jacys chlopcy, pewnie z Cleveland High School, ale gdy matka otwierala, tylko raz jeden spytal: "Czy tu mieszka Jewel Ann?", pozostali mowili, ze pomylili domy, i odchodzili, wyglupiajac sie i chichoczac, jak zwykle chlopaki. Tak jak Duane. Matka wracala potem zmieszana i spieta do kuchni.
-Tylko nie mow nic Jewel Ann! - odezwala sie raz, a ja pokiwalam glowa, ze nie powiem. Tata ogladal bejsbol w telewizji i niczego nie zauwazyl.
Wydaje mi sie, ze mama uwazala z poczatku, ze ci chlopcy to przyjaciele Jewel Ann, |
|